Legion Nurgl’a – Nurglingi

Nurglingi – małe, ropuchowate demony, wyrosłe z cuchnącego ciała samego Nurgla, Pana Zarazy – są ucieleśnieniem choroby, rozkładu i przewrotnej radości płynącej z entropii.

Te niewielkie, zielonkawo-żółte kreatury przypominają groteskowe dzieci swojego patrona. Ich obwisłe brzuchy ociekają ropą, a rozdziawione pyszczki pełne są zgniłych zębów. Choć są ulepione z czystej plugawej esencji Chaosu, nie przypominają typowych demonów pełnych furii i gniewu. Wręcz przeciwnie – Nurglingi są psotne, figlarne i zaskakująco radosne. Wypełniają swój plugawy żywot śmiechem, tarzając się w błocie i rozprzestrzeniając zarazy wszędzie tam, gdzie się pojawią.

Są nieodłącznymi sługami Nurgla i jego wyznawców. Towarzyszą Plaguebearerom, kryją się w gnijących fałdach ciała Wielkich Nieczystych i niczym złośliwe pasożyty pełzają po polach bitew, zarażając rannych swym chorobliwym dotykiem. Choć są niewielkie, ich liczebność i skłonność do zbiorowej dzikiej wrzawy czynią z nich prawdziwą plagę – dosłownie i w przenośni.

Wybór modeli

Nurglingi to jednostka, której od początku nie było w mojej rozpisce przy komponowaniu armii. Pozostałe punkty przy komponowaniu armii nie pozwoliły mi na trzeci oddział Plagueberers, dlatego zdecydowałem się na ich użycie. I nie żałuje 🙂 Nurglingi są zabawne, pocieszne, a zarazem wnerwiają przeciwnika.

Nurglingi, których użyłem do stworzenia swarmów, były przeznaczone na jeźdźców do oddziału Plagueridersów, o których napiszę w kolejnych postach. W trakcie pracy nad tym oddziałem zmieniłem koncepcję, rezygnując z jeźdźców. W swarmach wykorzystałem klasyczne starsze modele nurglingów oraz spell familara Nurgla.

Jako bazy użyłem odlanej przez siebie żywicznej podstawki z motywem kości. Następnie w odlanych podstawkach wycinałem miejsce na doklejenie plugawców.

Malowanie

Podobnie jak przy Demon Prince wyszedłem od czarnego podkładu, na który po wyschnięciu nałożyłem biały dry brush. Pominąłem warstwę szarego koloru.

Tak przygotowane modele pomalowałem contrastami używając:

  • Magos purple — jako pierwszej warstwy do przestrzeni między skórą i wnętrzności użyłem jaśniejszego fioletu.
  • Volupus pink — był kolejnym odcieniem do wnętrzności oraz widocznych mięśni. Starałem się używać jedynie na części elementów pozostawiając warstwę magos purple.
  • Warp lightning — u spell familiara rysy twarzy pomalowałem mu tym kolorem, aby ją podkreślić.
  • Skeleton horde — użyłem do elementów kości u familiarów.
  • Darkoath flesh — posłużył jako baza do kości na podstawce.
  • Plagueberer Flesh — całość pokryłem następnie warstwą skóry plagowej.
  • Gryph hound orange — po położeniu warstwy skóry, miejscowo pomalowałem jeszcze rozwodnionym pomarańczowym, aby uwydatnić strukturę skóry oraz bąble.
  • Wylwood — elementy drewniane

Następnie wykończyłem figurki paroma layerami.

  • Menoth White — rogi i zęby
  • Wraithbone — kości na podstawce
  • Blood for the blood god — krew na podstawce
  • Mephisto red — oczy
  • Wild rider red — jedna z moich ulubionych farb. Świetnie dopełnia kolor czerwony. Użyłem go na językach i przy wnętrznościach.

Efekt finalny był ok. Nie napracowałem się zbytnio nad modelami, ale również nie chciałem poświęcać im za wiele czasu. Wpisują się w ogólną kompozycję armii a ich wkład w bitwę nie będzie kluczowy. Mają drażnić przeciwnika. Wyszło przyzwoicie:)

More From Author

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

You May Also Like