Plaguebearers to jedne z najbardziej rozpoznawalnych demonów w służbie Nurgla, boga rozkładu i wiecznej przemiany w świecie Warhammera. Wśród hord demonów Chaosu to właśnie one stanowią trzon piechoty, rozsiewając zarazy i infekcje wszędzie tam, gdzie się pojawią. Nazywani również Zwiastunami Zarazy, są duszami śmiertelników, którzy zostali pochłonięci przez plagę i powrócili do życia w przeklętym królestwie Nurgle. Ich gnijące ciała są pełne ropiejących ran i skrywają ohydne niespodzianki dla wrogów. Uzbrojeni w zardzewiałe Ostrza Plagi , są niemal nie do zabicia, a każdy ich cios może zaszczepić śmiertelną infekcję. Jeśli na polu bitwy zobaczysz roje much i poczujesz zapach zgnilizny – wiesz, że Plaguebearers są już blisko. Najpierw ich czuć a potem widać 🙂

Modele
Komponując armię zdecydowałem się na wykorzystanie dwóch oddziałów Plagueberers. Mniejszy oddział złożony z 12 demonów i większy z 17. Oryginalne modele GW Plagueberers nie należą do najtańszych. Przygotowanie tak licznych oddziałów mogłoby pochłonąć większość budżetu całej armii. Postanowiłem przygotować alternatywny oddział siewców zarazy, którzy nie zrujnowaliby mnie finansowo, a zarazem dali przestrzeń do konwersji. Aby uchwycić klimat armii Otyłego Pana zdecydowałem się na wykorzystanie modeli Poxwalkers z WH40K. Nie należą one do najdroższych, sklejone modele 49 Poxwalkerów kupiłem na OLX za 150 PLN .
Modele występują w wielu powtarzających się pozach. Wybrałem te, które zawierały najmniej elementów mundurów, aby pokazać jak najwięcej zgniłego mięsa. Pozostałe modele planuje wykorzystać przy następnych projektach. Poxwalkers bardzo dobrze wpisują się w klimat załogi do nieumarłych piratów z Vampire Coast.
Pierwszą rzeczą, jaką wykonałem to pozbycie się wszystkich futurystycznych elementów. Nożykiem i skalpelem odciąłem kabury, granaty, młotki, ładownice oraz wygładzałem paski z dresów na spodniach. Pozbawiłem części z nich również broni z uwagi na ich zbyt futurystyczny charakter. Zamieniłem je na ostrza z włóczni od orków, które ponacinałem i porobiłem w nich dziury tak, aby korupcja rdza i zepsucie miało gdzie się zagnieździć.

Podstawki
Przygotowywany przeze mnie Demoniczny Legion ma chodzić po zgliszczach i kościach nieszczęśników, którzy stawiali opór dobrodziejstwom plagi Nurgla. W tym celu odlałem 20 podstawek pod każdego z wojowników. Przygotowywałem ich od razu pełną dwudziestkę, 3 modele w jedną stronę czy drugą nie robią znaczenia, a przy zmianie rozpiski odpadnie mi już część pracy nad nowymi.
Po odlaniu podstawek namagnesowałem je od spodu przyklejając folię magnetyczną. Nadszedł czas do przyklejania Demonów. Kościane podłoże i faktura nie pozwalały na dowolne ustawienie nóg modeli, wycinałem elementy podstawek w taki sposób, aby ustawić model na pozycji zbliżonej do środka .
Na tym etapie wiedziałem, że muszę zaplanować rozstawienie pojedynczych modeli. Nauczony doświadczeniem z wcześniejszych armii. Pojedyncze modele klei się, maluje rewelacyjnie, później przychodzi moment, że muszą stanąć w regimencie i za nic nie mieszczą się obok siebie. Kto kiedykolwiek próbował skleić gobliny z włóczniami na małych podstawkach, ustawiając ich w patologiczną wersję formacji żółwia, a raczej Rzółfia , wie co mam na myśli.
Postanowiłem zaplanować to na etapie klejenia do podstawek. Każdy z Demonów ustawiany był w centralnym miejscu i kolejno następny dostawiany był na miejsce obok. W ten sposób wiedziałem, w jakiej kolejności muszą stać, aby nie przeszkadzały kolegom obok swoimi fikuśnymi mackami i kończynami, których pierwotnie w nich nie było. Po ustawieniu całego oddziału ponumerowałem ich przyklejając od spodu, przy użyciu przezroczystej taśmy klejącej, kartkę z numerem modelu oraz rzędem, z którego pochodzi. Prosta rzecz, a rozwiązuje tyle problemów przy korzystaniu z oddziału.

Dary Nurgl’a
Stoją, stoją niczego się nie boją. Przyszła pora na malowanie. Zdecydowałem się na użycie contrastów citadel. Planowałem pobawić się kolorami na strukturze skóry Poxwalkerów w taki sposób, aby nie wiało z nich nudą, a przyzwoitym odorem zgnilizny. Planowałem użycia mieszanki różnych kolorów, które następnie przykryję Kolorem plagi. Użyłem czarnego podkładu army painter i białego dry brush na modelu oraz podstawie, tworząc bazę pod slap chop.
Tu pojawiły się „Dary Nurgla”. Niestety ku mojemu zdziwieniu okazało się, że podkład army painter wszedł w reakcję z żywicą, której użyłem do odlania podstawek, oraz rydwanów, o których napiszę w innym wpisie. Naturalnie błogosławieństwo to odkryłem przystępując do malowania przy chwycie za podstawkę. Żywica weszła w reakcję z farbą. W połączeniu z podkładem stworzyła kleistą teksturę. W sumie…. Świetny klimat zostawiam!

Korzystałem ze starej poliuretanowej żywicy, która bardzo długo leżała. Dodatkowo korzystając z niej ostatnim razem nie byłem zbytnio ostrożny i najprawdopodobniej pomyliłem strzykawki, które przeznaczone były do konkretnych elementów. Jedna do utwardzacza druga do żywicy. W efekcie musiałem nabrać utwardzacz strzykawką, która wcześniej była w żywicy co wywołało reakcje w zbiorniku utwardzacza.
Tłumacząc z zawiłego języka na przejrzysty : efekt zamarznietego jeziora z taflą żywicy na powierzni utwardzacza. Co nie do końca utwardziło wierzchnia część podstawki. Model jest twardy nie gnie się, ale robi się glucior!
Malowanie

W końcu nadszedł ten moment – pędzle w dłoń, farby gotowe, a figurki czekają na odrobinę koloru. Postanowiłem zabrać się za malowanie moim planem na paletę barw były:
- Skeleton Horde – rogi i elementy kości
- Snakebite Lether – elementy skórzane, spodnie
- Wylwood – drewno
- Volupus pink – macki i parchy
- Magos Purple – parchy, podkrążone oczy, żyły
- Gryph hound orange – rdza
- Plagueberers Flesh – posypka na całość
- Warp lightning – wrzody, zacieki, gluty
- Militarum green – szmatki
- Gulinman flesh – rdza i parchy
- Darkoath Flesh – parchy, kości na podstawce
Malowanie mojej wersji plagueberersów sprawiło mi wiele satysfakcji. Bawiłem się bardzo dobrze. Rozpocząłem tradycyjnie malując jasne elementy kości, następnie bawiłem się Magos Purple tworząc podkrążone oczy, zacieki, żyły. Miksowałem kolory na ciałach Plagusów do otrzymania porządnego efektu. Starałem się nie zostawiać pustych przestrzeni i różnorodnie mieszać kolory obok siebie. Magos purple nadaje się świetnie na bąble, podobnie Wrap lightning, z którego wychodzą świetne zacieki oraz ślina.

Następnie nadszedł czas, aby wszystko zalać Plagueberers Flashem. Po skończeniu tego etapu sam zacząłem się rozglądać po pokoju czy nie gromadzą się już ( charakterystyczne dla tego oddziału) chmary much. Na szczęście praca jeszcze nie była skończona, profilaktycznie packa na muchy wylądowała obok pędzli.

Zasadniczo po zbastowaniu slapchop można było już ich zostawić takich. Jednak jestem zwolennikiem wykańczania kontrastów moim ukochanym dry brushem oraz czasem highlightsami.
W kolejnym etapie malowania użyłem layerów i jednej dry farby:
- Ogryn camo – świetnie robi highlightsy i pasuje do militarum green
- Mephisto red – na oczka piękne
- Murderous magenta – jęzory
- Ushabti bone – jedna z moich ulubionych farb, na elementy kostne i do dry brush po snakebite lether
- Mournfang brown – do elementów drewnianych
- Ironbreaker – elementy stalowe
- Nurgling green – dry brush po ciele
- Writhebone – na podstawki.

Malowanie layerami poszło sprawnie i szybko. Do malowania suchym pędzlem wykorzystuje pędzle kosmetyczne do malowania twarzy z Rossmana. Tania zabawka i bardzo efektywna….alternatywnie można podprowadzić takowy pędzel żonie, dziewczynie, konkubinie. Działa do momentu zorientowania się przez właścicielkę braku. Wtedy jedziesz po nowy.

Poxwalkerzy po awansie na Plagueberersow prezentują sie następująco! Gotowi do walki! Efekt ? Oceńcie sami! Jest to dokładnie to, co chciałem osiągnąć!

„Ziemia zatrzęsła się pod jego nogami, gdy coś monstrualnie wielkiego torowało sobie drogę przez plac. Nawet chmary much zdawały się umykać mu z drogi. Stwór górował ponad Hungami i nawet najwyżsi z nich ledwo sięgali mu do piersi. Nabrzmiałe ciało pokrywały strupy i bąble, a zwierzęca głowa przypominała odartą z mięsa czaszkę. Parszywe strzępy futra odpadały płatami od ciała, a po bokach łba wsytrzeliwały połamane i obrzydliwie wielkie rogi”
C.L. Werner „Pałac Władcy Plag”.